|
Zamówiony już dawno śnieg - zaczął padać dopiero po południu w samego Sylwestra. W tej sytuacji zamiast saniami - wybraliśmy się do lasu sprawdzonym hubertusowym rozwiązaniem - wielką przyczepą do siana, zaprzężoną w Lamborgini!:))) Grzańca w nielimitowanych ilościach podaliśmy przed wyprawą, aby nikt nie zamarzł. A trzeba było długo dolewać, ponieważ czekaliśmy na dwie spóźnialskie panny, które błądziły po okolicy w poszukiwaniu Kierzbunia!:) Podczas samej wycieczki miały natomiast miejsce dwie niespodzianki - jedna zaplanowana - pokaz ogniowy w wykonaniu Pauli - oraz jedna nieplanowana - strzeliła opona!:)) W bardzo wesołych humorach przystąpiliśmy po powrocie do pozowania do wspólnych zdjęć - których doskonałą jakość zawdzięczamy głównie Karolowi - dziękujemy!!!! Potem - już barrrrrdzo głodni zasiedliśmy do prosiaczka. A prosiaczek w tym roku podobno był... wyjatkowo wyśmienity!:)) Wszyscy (no, może oprócz Henia) przyłożyli się mocno do strojów, co zresztą widać na zdjęciach. Nestety, z powodu zamieszania z czekaniem na spóźnialskich i chyba tę oponę - nie przeprowadziliśmy Konkursu na Najlepsze Przebranie, szkoda! Na Noworocznego szampana tradycyjnie udaliśmy się do stajni, po czym obejrzeliśmy imponujący pokaz sztucznych ogni. Choć śniegu było mało - stworzył nam fajną scenerię, bardzo pasującą do tego pokazu i do życzeń noworocznych... Sylwester - jak zwykle w Kierzbuniu trwał kilka dni - z dodatkowych zajęć najciekawsze były kalambury, jak zawsze śmiechu co nie miara!:))) 2007: Kochani - minął nam kolejny rok życia - oby ten, który jest przed nami był wykorzystaną przez nas szansą, która jest nam przeznaczona!!!! Wszystkiego dobrego i do zobaczenia.... za rok!!!! |
|